Kukułcze jajo
Camilla Läckberg
Cykl: Saga o Fjällbace (tom 11)
Wydawnictwo: Czarna Owca
„Kukułcze jajo” to książka, której czytanie nie było aż tak łatwe i szybkie. Muszę przyznać, że mnogość bohaterów trochę mnie przerosła i przez długi czas nie mogłam zrozumieć, kto był kim. Sporo pojawiło się tu postaci i te powiązania między nimi początkowo nie były proste do zapamiętania. Dopiero z czasem sobie poukładałam w głowie te ich relacje. Wtedy ta zawiła zagadka stawała się bardziej przejrzysta.
Erica wraz ze swoim mężem byli na przyjęciu pewnego znanego pisarza, jego żony, rodziny i najbliższych przyjaciół. Jednakże kolejnego dnia okazuje się, że zamordowany został fotograf, ich przyjaciel, który chciał przygotować swoją wystawę w nawiązaniu do przeszłości. Nie było mu dane jej przedstawić światu, gdyż ktoś go zdążył zabić. Co takiego miała ona przedstawiać, co odkrył fotograf, że ktoś nie chciał, żeby prawda wyszła na jaw? Poza tym na tym sprawa się nie kończy. Wkrótce giną kolejne osoby.
Patrik wraz z Ericą zajmują się tymi morderstwami. Chociaż kobieta badała bardziej sprawę sprzed lat, interesowała się losami pewnej Loli, która urodziła się mężczyzną, ale nim nie była. Szukając informacji, okazało się, że zdarzenia z przeszłości i z teraźniejszości coś łączy, więc małżeństwo stara się dowiedzieć, co się wydarzyło i dlaczego.
Ten tom jest już jedenastym w sadze o Fjällbace, do której chętnie wracam. Chociaż trzeba mieć na uwadze, że sporo tu wątków obyczajowych, wydarzeń z życia głównych bohaterów i ich przyjaciół, bliskich (choroby, ciąże, macierzyństwo, problemy rodzinne), co nie każdemu będzie odpowiadać. Ja już do tego się przyzwyczaiłam u Läckberg, ale momentami drażniły mnie i tak niektóre kwestie. Dodatkowo problemy małżeństwa stają się takie powtarzalne w porównaniu do poprzednich tomów.
Podsumowując, przez dłuższy czas w tym kryminale odczuwałam mętlik i nie mogłam zapamiętać postaci, ich relacji z innymi bohaterami. Przez to nie czerpałam takiej radości i przyjemności w zapoznawaniu się z tą historią. Natomiast podobały mi się te fragmenty, które ukazywały życie Loli w przeszłości i jakie znaczenie miała jej postać dla innych. Lubię klimat tej sagi, lubię wracać do tych głównych bohaterów, ale tutaj coś nie kliknęło w odpowiedni sposób. Poza tym dla wielu osób wytypowanie sprawcy nie było czymś skomplikowanym. Autorka momentami aż za mocno naprowadza czytelnika na rozwiązanie zagadki.
♥ Julia
Przeczytałam wszystkie tomy tej serii oprócz tego. Ale boję się tego, o czym napisałaś - że nie będę mogła się połapać. Tym bardziej, że sagę o Fijallbace czytałam już lata temu...
OdpowiedzUsuńPrzy dłuższej przerwie faktycznie może być trudniej wgryźć się w tę historię, ale z drugiej strony saga zawsze miała to do siebie, że sporo tam było zarówno głównych, jak i pobocznych postaci ;)
Usuń