środa, 30 sierpnia 2017

"Początek wszystkiego" Robyn Schneider








Początek wszystkiego
Robyn Schneider
Wydawnictwo: Moondrive



Kiedy wydaje ci się, że to już koniec, właśnie wtedy możesz być… na początku wszystkiego. 

Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły: popularny, przystojny i dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim… Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się jedynie na to, aby wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. 

Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby krótka chwila miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa. 

Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze. Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców – są tylko nowe początki. 


Książki nie planowałam czytać w najbliższym czasie, ale gdy zobaczyłam ją na półce w tej cudownej okładce, zmieniłam zdanie. Na wstępie mogę już Wam powiedzieć, że nie powinno się oceniać książki po okładce, gdyż środek nie okazał się już taki wspaniały. 


Nie wiem, czego spodziewałam się po tej powieści. Chociaż przeczytałam kilka średnich recenzji na jej temat, postanowiłam się przekonać, co z nią jest nie tak. Największy minus "Początku wszystkiego" jest to, że strasznie się wynudziłam przez większość czasu. Brakuje tu jakiejś akcji, która zachęciłaby czytelnika do dalszego czytania. Pierwszy rozdział był trochę dziwny. Ukazane tu poczucie humoru w całej tej historii nie spodobało mi się. Momentami przesadzali. 


Gdy przeczytałam, że główny bohater ma na imię Ezra od razu pomyślałam o Pretty Little Liars. Jednakże później gdy pojawił się Toby, a następnie Emily, Charlotte i Luke to stwierdziłam, że zdecydowanie ktoś tu również oglądał ten serial. xd Te postaci może uda mi się zapamiętać na jakiś czas, ale jeśli chodzi o kolejną główną bohaterkę, to ja już nie pamiętam jej imienia. Ezra i Cassidy poznali się w szkole. Ona nowa z tymi swoimi tajemnicami i swoim specyficznym stylem ubierania, a on pojawił się pierwszy raz wśród znajomych po tym wypadku. Zniszczyło mu to plany na przyszłość. Wiązał je z tenisem, ale obecnie ma kłopoty nawet z normalnym chodzeniem. Ezra musiał zapomnieć o sporcie. W szkole był popularny i każdy zwracał na niego uwagę, ale on obecnie próbuje się wycofać z tego życia. Nie czuje się tak jak dawniej. Sport zamienił na debatowanie i w ten sposób znów nawiązał znajomość z Toby'm, który był jego najlepszym przyjacielem. A tak swoją drogą to ciekawa z niego postać. Cassidy bardzo przypominała mi Margo swoim zachowaniem z powieści "Papierowe miasta". Nie podobało mi się ono, że ze wszystkiego robiła ogromną tajemnicę. Nie chciała zdradzać informacji na swój temat, ale niektórych zaczęłam się domyślać pod koniec.


Zakończenie mnie kompletnie zaskoczyło, może nawet pozytywnie? Nie spodziewałam się czegoś takiego po tej książce. Chociaż mam wrażenie, że dość szybko zapomnę o ukazanej tu historii. Najbardziej co mnie zachwyciło w "Początku wszystkiego" to niestety okładka, którą akurat zapamiętam. 


Powieść niesie przesłanie, że człowiek w obliczu tragedii zastanawia się nad swoim życiem. Wszystko to, co wydawało się ważne, teraz jest odbierane zupełnie inaczej. Przykre zdarzenie może mieć pozytywny skutek na przyszłość danego człowieka. 

♥ Julia

12 komentarzy:

  1. Ostatnio jest bardzo głośno o tej książce, ale mnie, szczerze powiedziawszy, do niej nie ciągnie :/

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  2. Uh, i nie wiem teraz w ogóle czy czytać, czy nie czytać :(
    Dla okładki i Cassidy, bo Margo polubiłam, więc może ją też?
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ona wynudziła i denerwowało mnie zachowanie bohaterów. ;/ Zawsze możesz spróbować. ;)

      Usuń
  3. Okładka jest cudna, ale treść wg typowa i sztampowa. Nie kusi mnie :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie w ogóle ta książka zaskoczyła. Normalnie młodzieżówki już mi nie przypadają do gustu, ale ta była fajna, życiowa.

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też one zaczynają denerwować. ;/ Ta przypominała mi "Papierowe miasta", a ja za tym nie przepadam.

      Usuń
  5. Okładka piękna, ale nie sięgnę po tę książkę. Zbyt wiele zniechęcających recenzji o niej czytałam i jakoś nie mam ochoty wyrabiać sobie własnego zdania ;)
    Pozdrawiam :)
    https://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No okładka jest cudna, ale już od razu wiedziałam, że nie będzie to nic świetnego więc odmówiłam wydawnictwu. :)
    Ostatnio bardzo dużo ksiażek ma podobne wątki do innych powieści i seriali, zaczyna to się robić frustrujące, ale z kolei jak już wszystko wymyślili, to ciężko coś świeżego stworzyć.

    OdpowiedzUsuń