Stinger. Żądło namiętności
Mia Sheridan
Wydawnictwo: Septem
Los czasem płata figle...
Kto powiedział, że konferencje branżowe muszą być nudne? Nawet jeśli tak bywa, to na pewno nie w Las Vegas, mieście, w którym wszystko może się zdarzyć. To właśnie tam pewna poważna młoda osoba, Grace Hamilton, uczestnicząca w Międzynarodowym Zjeździe Studentów Prawa, poznaje Carsona Stingera, aktora z branży erotycznej, z którym spędza kilka upojnych chwil. Ale cóż może na dłużej połączyć dwoje tak odmiennych ludzi, mających całkowicie inne poglądy na świat i życie?
Grace to dziewczyna, która uparcie dąży do realizacji swoich celów, a Carson żyje z dnia na dzień i na niczym szczególnie mu nie zależy. Oboje doskonale wiedzą, że ich drogi skrzyżowały się tylko na chwilę... A jednak nie potrafią o sobie zapomnieć.
Kiedy szczęśliwym zrządzeniem losu wpadają na siebie ponownie, nie mogą odrzucić tej szansy. Zwłaszcza że w międzyczasie oboje nieco dojrzeli, a Stinger porzucił branżę porno na rzecz służby w armii USA. Romans pięknej pani prokurator i przystojnego komandosa nie przypomina sielanki, ale czy życie bez emocji jest ciekawe?
Mia Sheridan jest znaną autorką i sporo czytelników bardzo lubi jej romanse. Ze mną jest różnie, gdyż jednego z nich wręcz nienawidzę, inny bardzo lubię, a trzeci, który przeczytałam jest mi obojętny. Nie mogę nazwać jej ulubioną autorką. Jak było w przypadku tej pozycji?
Początek książki wydał mi się niezwykle nierealny, ale nawet dla postaci było to takie dziwne. Strasznie szybko się wszystko potoczyło między głównymi bohaterami. W tak krótkim czasie narodziła się między nimi więź. Miał to być dla nich szalony weekend, ale my wiemy, że gdyby tak było, to książka by nie powstała. Sądzę, że to miasto miało na nich taki wpływ. W końcu znajdowali się w Vegas.
Jednakże z każdą kolejną stroną coraz bardziej mi się podobało. Bohaterowie podjęli ważne decyzje dotyczące ich przyszłości, które ich bardzo zmieniły. Nie podobały mi się te przeskoki w czasie, gdyż czułam się trochę jakbym czytała Love, Rosie. Minęło sporo lat od ich pierwszego spotkania i niesamowitego czasu spędzonego w windzie, czy też w pokoju hotelowym. Zaciekawił mnie również wątek dotyczący handlu ludźmi, który ukazuje co się dzieje na tym świecie. Znalezienie rozwiązania na ten problem jest dobrym posunięciem.
Strasznie mnie irytuje imię naszej bohaterki. Grace... Nie i jeszcze raz nie. Nie pasuje mi to imię dla niej. Jej postać jest całkiem w porządku. Zawsze obawiam się, że trafię na jakąś ofiarę. Były momenty, że bałam się, że zaraz coś wywinie lub wymyśli genialnego, ale nie było tak źle. Jednakże postać Carsona bardzo mi przypadła do gustu. Uwielbiałam, gdy pojawiał się na kartach powieści. To właśnie on przeszedł największą zmianę. Rozdziały mamy z perspektywy Grace i oczywiście Carsona, także domyślacie się pewnie, które bardziej wolałam.
Czy tylko ja zwróciłam uwagę na okładki książek tej autorki u nas? Prawie wszystkie są okropne i zniechęcają czytelników przez to. Wydaje mi się, że jedynie Bez słów wygląda całkiem w porządku.
Nie spodziewałam się, że książka z taką okładką i takim tytułem może mi się tak bardzo spodobać. Początkowo sceptycznie podchodziłam do niej i wydarzeń z Vegas, ale potem wciągnęłam się w historię. Nie jest idealna, nie wszystko mi się w niej podoba, ale jednak cieszę się, że udało mi się ją przeczytać.
♥ Julia
Sama okładka mnie też nie kusi, ale skoro twierdzisz, że książka jest dobra to może się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńkraina-ksiazek-stelli.blogspot.com
Ona jest straszna. XD
UsuńMożna spróbować kiedyś. ;)
Raczej nie czytam takich pozycji, chyba że mam zły humor i chcę coś lekkiego,niewymagającego na zabicie czasu, więc może sięgnę po te pozycję w takiej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Może Cię zaskoczyć. ;D
UsuńNasłuchałam się tyyyle dobrego na temat twórczości Mii Sheridan, a ja wciąż nie mam nic jej autorstwa na półce. Chyba trzeba to zmienić! Tym bardziej, że ostatnio chodzą za mną tego typu romanse... :)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana, obserwuję, świetny blog!
BOOKBLOG
Nie każdą powieścią jestem oczarowana, ale można samemu się przekonać. ;)
UsuńDziękuję. ♥
Okładka rzeczywiście mało ciekawa. Bardzo dużo pozytywnych recenzji czytałam na temat książek tej autorki. Chyba w końcu muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńSporo czytelników poleca powieści tej autorki, więc faktycznie można się w końcu przekonać do jednej z nich. ;)
UsuńMasz rację, okładka wygląda niezbyt ciekawie, ale to super, że treść jednak okazała się dużo lepsza. Ja nie przepadam za takimi książkami, więc chyba nie sięgnę po nią w najbliższym czasie, choć o tej autorce słyszałam naprawdę dużo dobrego. Kto wie, może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka dla nieco starszych czytelników, więc może się ona nie spodobać każdemu. ;)
UsuńCzytam właśnie moją pierwszą książkę Mii Sheridan - "Bez uczuć" i całkiem mi się podoba. Mam nadzieję, że dalej będzie coraz lepiej i ciekawiej. Oby ta powieść nie była ostatnią, jaką przeczytam od tej pisarki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
To jest chyba ta najnowsza ze znośną okładką? Jeszcze nie czytałam, ale nie spieszy mi się. :D
UsuńChciałabym przeczytać :D Jestem jej ciekawa :D A autorkę bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
Szelest Stron
W takim razie raczej się nie zawiedziesz. :D
UsuńOkładka nie zniechęca tak bardzo, jak polski tytuł. "Żądło namiętności" wskazuje, że będzie to jakiś tani erotyk, a tu takie zaskoczenie. Zanim ją przeczytałam znałam ze 2 książki Sheridan z cyklu "Bez...", ale innych, czyli "Caldera" i "Stingera" się trochę obawiałam. Niepotrzebnie, Obie były dobre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Tak właśnie to wygląda. :D
Usuń"Calder" i "Stinger" to książki, które bardziej mi się spodobały od uwielbianego "Bez słów". xd
Też zwróciłam uwagę na te okładki. Trochę pokroju tych wszystkich Greyów i innych erotyków.
OdpowiedzUsuńKsiążce muszę się w końcu przyjrzeć, bo od Sheridan czytałam tylko "Bez słów"
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
No dokładnie! XD
UsuńBardzo dobrze mi się czytało "Caldera" tej autorki. ;)
"Stinger" skradł moje serce, czego kompletnie nie spodziewałam się po takiej historii. Przez to teraz żadna książka Sheridan nie dorównuje tej powieści. ;-)
OdpowiedzUsuń"Stinger" i "Calder" są moimi ulubionymi. ;)
UsuńOoo ♥♥♥
Bardzo lubię tę autorkę, ale o książce nie słyszałam. Fajnie, że w efekcie Ci się spodobała.
OdpowiedzUsuńJa ją odkryłam na blogu u kogoś. :D
Usuńo tej autoce słyszałam, ale jeszcze nie czytalam. Mam jednak zamiar sięgnąc po ''Bez słów''. Ta ksiazka faktycznie szatę graficzną ma okropną, ale pewnie kiedys i tak przeczytam. Ja ogolnie nie trawię imienia Grace.. :D
OdpowiedzUsuń(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Ja właśnie też nie. :D
UsuńMam w planach, ale okładka i do mnie nie przemawia. :/
OdpowiedzUsuńBuziaki,
StormWind z bloga https://cudowneksiazki.blogspot.com/
O niee ja się już z erotykami dawno pożegnałam. :D
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas lubię coś innego przeczytać. :D "Stinger" mnie zaskoczył, gdyż nie tylko wokół jednego się tu kręci wbrew pozorom. Później doszły nowe wątki, które dotyczyły osobnego życia tych bohaterów i zmian w ich życiu. ;)
UsuńJa niestety oceniam książki po okładce. Czasem mogą być miłym zaskoczeniem, jak ta, ale nie daję się za bardzo przekonać :(
OdpowiedzUsuńDlatego biblioteka może okazać się dobrym rozwiązaniem. :D
UsuńOkładka tej książki nie specjalnie zachęca, ani ten opis z tyłu książki, ale pozory mylą, bo w środku kryje się przesłodka historia miłosna, która bardzo, ale to bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie pozory mylą, jeśli mamy do czynienia z tą książką. :D
Usuń