Akademia wampirów
Richelle Mead
Cykl: Akademia wampirów (tom 1)
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
“Akademię wampirów” czytałam już kilka lat temu i pamiętam, że wtedy wręcz uwielbiałam tę serię o morojach i dampirach w rolach głównych. Następnie również udało mi się przeczytać ten kolejny cykl znany jako „Kroniki krwi” z moim ulubionym Iwaszkowem oraz Sydney. Po tych kilku latach chciałam się przekonać, jak teraz odbiorę te książki i czy nadal będą mnie tak wciągały oraz intrygowały jak wtedy, gdy byłam młodsza. Poza tym teraz miałam okazję spojrzeć nieco inaczej na relacje między bohaterami, skoro pamiętałam, jak to się wszystko potoczyło w tych dwóch cyklach napisanych przez autorkę.
Na wstępie chciałabym przyznać, że książka ta mnie niesamowicie wciągnęła już od pierwszych stron tak bardzo jak kiedyś. Nie spodziewałam się nawet, że pozycję tę przeczytam dosłownie w ciągu jednego wieczora, gdyż nie potrafiłam się oderwać od tej historii. Chociaż fabuła nie była i tak dla mnie zaskoczeniem. Nadal uważam, że jest to jedna z lepszych serii młodzieżowych o wampirach, przez którą wręcz się płynie. Na jej plus również to, że liczy ona zaledwie ponad 300 stron.
Rose i Lissa to najlepsze przyjaciółki, ta pierwsza szkoli się na strażniczkę, zaś ta druga jest morojem jednego z najważniejszych rodów. W przeszłości wydarzyło się coś strasznego, co zmieniło życie dziewczyn, ponieważ zostały połączone pewną więzią. W ten sposób Rose wie, kiedy dziewczynie grozi niebezpieczeństwo i nie tylko, ponieważ odbiera od niej przeróżne emocje, w tym te pozytywne. Moce Lissy są na tyle niespotykane, że zaczęło jej właśnie grozić niebezpieczeństwo, więc postanowiły uciec. Udawało im się żyć w ukryciu przez dłuższy czas, ale w końcu strażnicy z Akademii je dopadli. Dziewczyny wróciły, ponieważ nie miały innego wyjścia. Miały czuć się bezpiecznie, ale komuś bardzo zależy na tym, aby tak właśnie nie było, przez co zaczynają się dziać niepokojące rzeczy…
Przez to, że wiem, co przydarzyło się większości bohaterom, teraz byłam w stanie inaczej ocenić właśnie te różne relacje między nimi. Mówię tu zwłaszcza o Rose i jej strażniku, który spędza z nią sporo czasu przed i po zajęciach, szkoląc ją różnych technik walki. Jak za pierwszym razem nie byłam jakąś ogromną fanką Dymitra, teraz chyba zaczynam zmieniać zdanie na jego temat. Rose w sumie lubiłam od początku i nic się nie zmieniło. Chociaż muszę przyznać, że nie mogę tego samego powiedzieć o jej przyjaciółce, nie przekonała mnie do siebie ta postać.
Czytanie tej książki sprawiło mi ogromną przyjemność. Ostatnio żadna powieść mnie tak nie wciągnęła jak właśnie ta. Nie jest to może jakieś wybitne dzieło, ale ja się świetnie bawiłam podczas lektury, więc nadal będę bardzo dobrze wspominać bohaterów oraz wydarzenia z tej serii.
♥ Julia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz